Julce Debickiej - która wytrwale życzyła mi weny w komentarzach i której z całego serca za to dziękuję :)
I moim dwóm przyjaciółkom, którym obiecałam coś zadedykować (ukryję je pod przezwiskami, bo nie wiem, czy się nie obrażą, a poza tym, tak będzie śmieszniej ;) )
A więc to też rozdział dla Ściętej Królowej i Ogniskowej Kotki
Dziękuję Wam wszystkim za czytanie!
___________________________________________________
- Kpisz sobie ze
mnie – odpowiedziałam po chwili.
- Nie śmiałbym,
droga Jagódko – powiedział, robiąc krok w moją stronę. – A poza tym, nie
przywykłem do żartowania sobie z kogoś. Dlatego i ciebie, chociaż więźnia, będę
traktował poważnie – zrobił kolejny krok.
- Jak…? Ale
przecież…? – nie mogłam wydobyć z siebie głosu, moje usta nagle zrobiły się
strasznie suche.
- Widzę, że
jesteś zszokowana. Ale spokojnie wszystko ci opowiem – myślałam, że wreszcie mi
się pokaże, ale zamiast tego zaczął się przechadzać w ciemnościach. – Pewnie
chcesz wiedzieć, jak w ogóle doszło do tego, że Dermak ma syna? No cóż,
historia nie jest zbyt wesoła. Mój…ojciec – to słowo niemalże wypluł – czuł się
bardzo…samotny, jeśli można to tak nazwać, więc znalazł sobie jakąś tam Norweżkę
i zmusił ją do ślubu. Ponieważ jednak w ich pierwszym dziecku, czyli we mnie,
drzemała niezwykle potężna moc, organizm tej kobiety tego nie wytrzymał…i przy
porodzie zmarła. Żałosne.
- Nie masz w
ogóle szacunku do swojej matki? Przecież gdyby nie ona, nie byłoby cię tu–
spytałam, odzyskawszy głos.
Chłopak
zatrzymał się i przez chwilę milczał.
- Może…byłoby
lepiej… - szepnął, ale po chwili dodał głośniej:
- Jednak na
pewno nie lepiej dla ciebie, bo gdyby Dermak żył, już dawno leżałabyś
umierająca na tamtym stole – ręką wskazał na metalowy blat. Moje serce
niebezpiecznie przyspieszyło.
- No ale nic.
Wróćmy do historii, którą tak mi nieładnie przerwałaś. Wiesz, ze to bardzo
niegrzeczne? – usłyszałam za mną cichy szmer. Ostrożnie przekręciłam głowę w
prawo i zobaczyłam bujającą się obok mnie mackę.
- Doskonale
wiesz, co moje maleństwa potrafią – maleństwa: jak to okropnie brzmi. – Zatem,
nie przerywaj mi już więcej, dobrze?
Lekko pokiwałam
głową. Wtedy macka nieznacznie się odsunęła. Nieznacznie.
- No więc, kiedy
moja… matka umarła, Dermak starał się mnie wychowywać. No ale wiesz, jako że
był on pierwszym w pełni panującym nad czarną magią, to wychowywał mnie na jej
podstawie. I tak, w wieku siedmiu lat, opanowałem wszystko to, co on
dotychczas. Ale nie poprzestałem nad tym. W ciągu kolejnych trzech lat tak się
udoskonaliłem, że byłem na znacznie wyższym poziomie niż on. Nie pokazywałem
tego. Udawałem, że to on jest najpotężniejszy i przyklaskiwałem mu we
wszystkim, co robił. Aż pewnego dnia…
Nagła cisza bardzo
mnie zaskoczyła. Wolałam się jednak nie odzywać, bo chłopak, chociaż wydawał
się niespełna rozumu, mógł być śmiertelnie niebezpieczny.
- Aż pewnego
dnia – pisnęłam, bo głos rozległ się tuż za mną. Stał w tej samej wnęce co ja.
Na głowie czułam jego niespokojny oddech. Boże….
Ej! Musisz szybko wydać drugą część. Obiecuję, że kupię ;) Chyba nie będę miała wyboru.
OdpowiedzUsuńDzięki za dedykację :)
Wierz mi, kibicuję Ci z całej siły Twojej zaczynającej się rozwijać karierze.
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. No i jak zwykle - weny, przyda Ci się ona patrząc na Twoje plany.
Pozdrawiam!
Hej, przeczytałam dzisiaj całego Twojego bloga! Z początku uznałam, że fantasy to nie moje klimaty, ale po każdym rozdziale i tak sięgałam po następny :) Gratuluję samego pomysłu i wnikliwej fabuły, serio :) Czytanie Twojej historii było przyjemnością i mam nadzieję, że następną część również przeczytam :> no i cieszę się, że to jeszcze nie koniec :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Łał! Wybacz, ze dopiero dziś odpisuję, ale dawno tu nie wchodziłam i w sumie myślałam, żeby zaniechać już kontynuowania tej opowieści. Ale teraz, patrząc na Twój miły komentarz oraz słuchając rady koleżanki - może postaram się zrobić przynajmniej jeszcze jedna część, aby zakończyć historię Jagody :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam - obie Julki ;)