czwartek, 26 grudnia 2013

W blasku życia - Rozdział 9: część 3 OSTATNIA

Ponieważ jest to ostatnia część, chciałabym ją zadedykować wszystkim czytelnikom bloga, a w szczególności:
Julce Debickiej - która wytrwale życzyła mi weny w komentarzach i której z całego serca za to dziękuję :)
 I moim dwóm przyjaciółkom, którym obiecałam coś zadedykować (ukryję je pod przezwiskami, bo nie wiem, czy się nie obrażą, a poza tym, tak będzie śmieszniej ;) ) 
 A więc to też rozdział dla Ściętej Królowej i Ogniskowej Kotki
Dziękuję Wam wszystkim za czytanie!

            ___________________________________________________


- Kpisz sobie ze mnie – odpowiedziałam po chwili.
- Nie śmiałbym, droga Jagódko – powiedział, robiąc krok w moją stronę. – A poza tym, nie przywykłem do żartowania sobie z kogoś. Dlatego i ciebie, chociaż więźnia, będę traktował poważnie – zrobił kolejny krok.
- Jak…? Ale przecież…? – nie mogłam wydobyć z siebie głosu, moje usta nagle zrobiły się strasznie suche.
- Widzę, że jesteś zszokowana. Ale spokojnie wszystko ci opowiem – myślałam, że wreszcie mi się pokaże, ale zamiast tego zaczął się przechadzać w ciemnościach. – Pewnie chcesz wiedzieć, jak w ogóle doszło do tego, że Dermak ma syna? No cóż, historia nie jest zbyt wesoła. Mój…ojciec – to słowo niemalże wypluł – czuł się bardzo…samotny, jeśli można to tak nazwać, więc znalazł sobie jakąś tam Norweżkę i zmusił ją do ślubu. Ponieważ jednak w ich pierwszym dziecku, czyli we mnie, drzemała niezwykle potężna moc, organizm tej kobiety tego nie wytrzymał…i przy porodzie zmarła. Żałosne.
- Nie masz w ogóle szacunku do swojej matki? Przecież gdyby nie ona, nie byłoby cię tu– spytałam, odzyskawszy głos.
Chłopak zatrzymał się i przez chwilę milczał.
- Może…byłoby lepiej… - szepnął, ale po chwili dodał głośniej:
- Jednak na pewno nie lepiej dla ciebie, bo gdyby Dermak żył, już dawno leżałabyś umierająca na tamtym stole – ręką wskazał na metalowy blat. Moje serce niebezpiecznie przyspieszyło.
- No ale nic. Wróćmy do historii, którą tak mi nieładnie przerwałaś. Wiesz, ze to bardzo niegrzeczne? – usłyszałam za mną cichy szmer. Ostrożnie przekręciłam głowę w prawo i zobaczyłam bujającą się obok mnie mackę.
- Doskonale wiesz, co moje maleństwa potrafią – maleństwa: jak to okropnie brzmi. – Zatem, nie przerywaj mi już więcej, dobrze?
Lekko pokiwałam głową. Wtedy macka nieznacznie się odsunęła. Nieznacznie.
- No więc, kiedy moja… matka umarła, Dermak starał się mnie wychowywać. No ale wiesz, jako że był on pierwszym w pełni panującym nad czarną magią, to wychowywał mnie na jej podstawie. I tak, w wieku siedmiu lat, opanowałem wszystko to, co on dotychczas. Ale nie poprzestałem nad tym. W ciągu kolejnych trzech lat tak się udoskonaliłem, że byłem na znacznie wyższym poziomie niż on. Nie pokazywałem tego. Udawałem, że to on jest najpotężniejszy i przyklaskiwałem mu we wszystkim, co robił. Aż pewnego dnia…
Nagła cisza bardzo mnie zaskoczyła. Wolałam się jednak nie odzywać, bo chłopak, chociaż wydawał się niespełna rozumu, mógł być śmiertelnie niebezpieczny.
- Aż pewnego dnia – pisnęłam, bo głos rozległ się tuż za mną. Stał w tej samej wnęce co ja. Na głowie czułam jego niespokojny oddech. Boże….

3 komentarze:

  1. Ej! Musisz szybko wydać drugą część. Obiecuję, że kupię ;) Chyba nie będę miała wyboru.
    Dzięki za dedykację :)
    Wierz mi, kibicuję Ci z całej siły Twojej zaczynającej się rozwijać karierze.
    Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. No i jak zwykle - weny, przyda Ci się ona patrząc na Twoje plany.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, przeczytałam dzisiaj całego Twojego bloga! Z początku uznałam, że fantasy to nie moje klimaty, ale po każdym rozdziale i tak sięgałam po następny :) Gratuluję samego pomysłu i wnikliwej fabuły, serio :) Czytanie Twojej historii było przyjemnością i mam nadzieję, że następną część również przeczytam :> no i cieszę się, że to jeszcze nie koniec :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łał! Wybacz, ze dopiero dziś odpisuję, ale dawno tu nie wchodziłam i w sumie myślałam, żeby zaniechać już kontynuowania tej opowieści. Ale teraz, patrząc na Twój miły komentarz oraz słuchając rady koleżanki - może postaram się zrobić przynajmniej jeszcze jedna część, aby zakończyć historię Jagody :)
      Dziękuję i pozdrawiam - obie Julki ;)

      Usuń